Amazon to gigant, to wszyscy wiemy:) Wiecie, że kryje w sobie potencjał rodem z… Instagrama? Tak, dobrze czytasz! Mowa o Amazon Posts – narzędziu, które łączy świat angażujących treści wizualnych z twardą rzeczywistością e-commerce. Jeśli prowadzisz małą firmę i sprzedajesz na Amazonie, a jeszcze nie korzystasz z Posts, to ten artykuł jest dla Ciebie. Pokażę Ci, jak wykorzystać tę (na razie!) darmową perełkę.
Wyobraź sobie kanał na Amazonie, który wygląda i działa trochę jak media społecznościowe. Klienci mogą przeglądać piękne, lifestylowe zdjęcia i filmy Twoich produktów, odkrywać Twoją markę i śledzić ją – zupełnie jak na Instagramie czy Pintereście. Te posty pojawiają się głównie na stronach szczegółów produktu na urządzeniach mobilnych, czyli tam, gdzie Twoi klienci coraz częściej robią zakupy.
Bo to czysta korzyść!
Okay, teoria za nami, czas na praktykę. Samo założenie profilu nie wystarczy. Oto kilka moich tipów, które działają:
Priorytety: Jeśli masz dużo produktów i czujesz się przytłoczony/a, skup się najpierw na tworzeniu nowych postów każdego dnia, a potem na recyklingu tych słabszych.
Podsumowując…
Amazon Posts to potężne, angażujące i (na razie!) darmowe narzędzie, które może znacząco podnieść widoczność Twojej marki i sprzedaż na Amazonie. To jak posiadanie własnego kanału social media wewnątrz największej platformy e-commerce na świecie!
Jako ekspertka od automatyzacji i AI, widzę tu ogromny potencjał, zwłaszcza w połączeniu z inteligentnymi narzędziami do planowania, analizy i optymalizacji treści. Ale nawet bez tego, konsekwentne i kreatywne działanie przyniesie efekty.
Nie czekaj, aż wszyscy zaczną to robić. Zacznij już dziś! Eksperymentuj, analizuj, baw się formą i obserwuj, jak Twoja marka rośnie w siłę na Amazonie.
Do dzieła! A jeśli czujesz, że potrzebujesz wsparcia w automatyzacji marketingu czy wykorzystaniu AI w swoim e-commerce… wiesz, gdzie mnie szukać 😉.
Powodzenia! Magdalena
Gdybym miała tu opisać swoje początki online nie wystarczyłoby Internetu:) Nie zgadniecie ile razy pisałam pierwszego posta, pierwszy artykuł czy pierwsze nagłówki do reklam… to była epopeja:) Przekopałam Internet wzdłuż i wszerz. Takiego research’u nie zrobiłam nawet w trakcie pisania magisterki. Dowiedziałam się o magicznym HOOKU, który musi wciągnąć czytelnika. Że trzeba angażować, przyciągać, dzielić się wiedzą… i być sobą, ale tak… nie za bardzo.
Zdjęcie profilowe? Najlepiej profesjonalne: marynarka, ręce skrzyżowane, powaga na twarzy. Albo nie, lepiej uśmiech, ale BEZ ZĘBÓW! Bo pokazywanie zębów to podobno oznaka braku profesjonalizmu. Powinnam używać AI do generowania treści, żeby pokazać, że mam kompetencje przyszłości, albo lepiej nie … bo teraz każde słowo jest podejrzane, wygląda na wygenerowane i wyjdę na oszustkę.
No i tak pisałam pierwsze treści chyba z milion razy – do publiczności, która istnieje, póki co tylko w mojej wyobraźni 😉 Zdjęcia profilowe zmieniałam, nawet nie wiem, po co i tak nikt tego nie zauważy. Nie pytajcie, ile razy poprawiałam swoje nagłówki i bio. Najpierw uzupełniłam informacje po angielsku — bo też podobno bardziej trendy, a później wszystko zmieniłam na polski, bo — nie ma co ukrywać — jestem Polką. I tak w kółko.
Także tego…
Witam, jestem Magda (wiem, słowa „witam” też powinnam unikać, ale jakoś je lubię). Na zdjęciu mam zęby – bo taka już jestem, zębiasta. A to jest mój wstęp do bloga.. Napisałam go sama, bez pomocy AI, co nie znaczy, że z niej nie korzystam. Korzystam i Wam też polecam! 😉